Starachowice odwiedziliśmy przejazdem. Znajduje się tam Muzeum Przyrody i Techniki im. Jana Pazdura.
Muzeum zwiedza się z przewodnikiem, który bardzo ciekawie opowiada o całym zakładzie i procesach, które odbywały się w hucie. Czas zwiedzania to około 1,5 h. Znajduje się ono na miejscu dawnej huty. Ciekawostka jest to pierwsze muzeum, które powstało w Polsce w XXI w., ponieważ powstało 1 stycznia 2001 roku. Teren Muzeum Przyrody i Techniki obejmuje 8 ha, gdzie znajdują się pozostałości po dwóch zakładach wielkopiecowych.
Starachowice – mapa
W Starachowicach byliśmy przejazdem i skorzystaliśmy tylko z parkingu przy muzeum. Parking jest bezpłatny i całkiem duży więc i z większym kamperem się tam zmieścicie.
Zakład wielkopiecowy z 1841 roku
To od niego rozpoczyna się całe zwiedzanie. Będziecie mogli zobaczyć kanał, którym pod zakładem płynęła rzeka Kamienna aby napędzić cały zakład za pomocą koła wodnego. Miał on początkowo długość 2600 m. Do tej pory przetrwały kawałki murków na których koło było zamocowane. Koło miało średnicę 19 m. Do dzisiaj zachowało się ponad 200 m świetnie zachowanego kanału znajdującego się pod zakładem.
Zakład ten był ważnym trybikiem w tzw. Ciągu Fabryk Żelaza na Rzece Kamiennej, który powstał według idei Stanisława Staszica. Miało to polegać na tym, że wzdłuż brzegu rzeki miały znajdować się kolejne fabryki, jedna miała produkować surówkę, następna obrabiać żelazo. Starachowice wpisywały się w tą ideę znakomicie leżąc nad rzeką Kamienną.
Do dzisiaj zachowały się tarasowy układ zakładu wielkopiecowego, podziemny kanał roboczy, budynek dawnej maszynowni oraz hali lejniczej. Na początku zwiedzania ujrzycie również ruiny budynku kalafoniarni.
Po zatrzymaniu zakładu z maszynowni zaczęto stopniowo zabierać wszystkie urządzenia, aż w latach 20 XX w. powstała tam łaźnia dla robotników, która mieściła się tam aż do wygaszenia Wielkiego Pieca. W tej chwili w budynku są organizowane warsztaty artystyczne i edukacyjne.
Po zakładzie pozostał również budynek hali lejniczej. Do tej pory można zobaczyć gdzie znajdowały się 3 piece, ponieważ na ich miejscu znajdują się teraz duże okna. W hali wylewano surówkę żelaza do rynienek utworzonych w piasku, były to tzw. gąski. Gdy wygaszono piece zaczęto demontować wszystko znajdujące się w hali. Na szczęście hala lejnicza znalazła kolejne zastosowanie tak samo jak maszynownia. I tak zamieniono ją na cegielnię. Cegielnia działała tam do 1973 roku, czyli jeszcze pięć lat po wygaszeniu Wielkiego Pieca. Teraz w hali lejniczej możemy zobaczyć wystawy czasowe oraz koncerty.
Wielki Piec z 1899 roku
Zakład ten zachował się w niesamowitym stanie. To jedyny w Europie zachowany w całości ciąg technologiczny urządzeń hutniczych. Będziecie mogli zobaczyć estakadę kolejową, którą materiały przybywały do zakładu, były to ruda żelaza, kamień wapienny oraz koks. Należy zaznaczyć, że w okolicy zakładu znajdowało się również parę kopalń. Zobaczycie również całe tory kolejowe, którymi poruszały się wagoniki, stanowisko wagowe, a także wieżę, która dostarczała materiał na górę pieca. Niesamowite wrażenie robi mnóstwo rur, które opasają piec.
Kiedyś można było wjeżdżać na górę pieca windą, jednak komin pieca przekrzywił się trochę i teraz jest to niemożliwe. Wielki Piec od lat 30 ubiegłego wieku posiada 230 m3 pojemności. Jego wysokość wynosi 22m. Przez halę lejniczą z przechodzi się pod jego część dolną, tak zwany gar. Tam pracował garowy, była to niesamowicie ciężka praca, panowały tam niezwykle wysokie temperatury a to garowy po spojrzeniu na płynne żelazo decydował czy surówka jest gotowa do wylania. Wnętrze pieca zostało obłożone cegłą ognioodporną (szamotową). Jego szyb o wysokości 10 m również wyłożony jest cegłą oraz wzmocniony stalowymi obręczami. Wielki Piec był zasypywany zawsze od góry warstwowo. Należy pamiętać o tym, że gdy piec został zapalony chodził tak cały czas 24 h na dobę, bez przerwy. Pracownicy huty mieli naprawdę ciężką robotę. Z pieca do hali lejniczej wypływała surówka, po bokach pieca natomiast znajdowały się rynienki, którymi wylatywał żużel/szlaka, był to materiał odpadowy, z którego potem wyrabiano cegłę. Tak samo jak w przypadku starszego zakładu wielkopiecowego w hali lejniczej wylewana była surówka żelaza do rynienek utworzonych w piasku i tworzyły się tzw. gąski. Jedna taka gąska znajduje się w muzeum, można ją zobaczyć na własne oczy. Początkowo pracownicy musieli nosić na wagoniki gąski. Później w związku z rozwojem techniki w hali została zamontowała suwnica z magnesem, która pomagała pracownikom przenosić gąski. Teraz w hali lejniczej znajduje się amfiteatr gdzie odbywają się pokazy mody oraz śluby.
Po zobaczenie pieca przeszliśmy kawałek w bok i zobaczyliśmy wagonik podpięty do „ciuchci”. Wagonik był z taką dużą miską, gdzie znajdował się żużel czyli tzw. szlaka. Przewodnik przekręcił kołem kilka razy i misa tylko delikatnie się obróciła. Pracownik musiał tak z 30 minut kręcić aby wylać jeszcze płynny materiał. Miał on osłonę od misy w postaci blaszki, jednak zarówno ona jak i koło się nagrzewały.
Do tej pory z zakładu Wielkiego Pieca zachowała się jedna z największych na świecie maszyna parowa, która dostarczała sprężone powietrze do zakładu. Koło zamachowe ma średnicę 6 metrów, obracało się 16 obr./min. Tłok w tej maszynie był niesamowicie wielki. Mimo, że zakład po pewnym czasie zaczął być napędzany elektrycznie to maszyna parowa przetrwała, ponieważ gdyby zabrakło prądu była ona wyjściem awaryjnym, bo piec nie mógł zgasnąć.
Wielki Piec całkowicie wygaszono w 1968 roku.
W Muzeum zobaczycie również historię górnictwa rud żelaza, które jest zlokalizowana w wieży ciśnień. Poznacie tam życie codzienne i pracę górników starachowickich, wiele zdjęć a także poznacie ciekawą historię Starachowic.
Wystawa paleontologiczna
Po zwiedzeniu zakładów wielkopiecowych czas na wystawę paleontologiczną. Znajdują się tam ślady prehistorycznych zwierząt znalezione w Wiórach. Zobaczycie tam ślady przodków dinozaurów z okresu permu i triasu między innymi…
Na zdjęciach zobaczycie jak kiedyś wyglądało województwo świętokrzyskie. Nad każdym ze śladów znajduję się figury stworzeń, do których należą. Będziecie mogli tam zobaczyć nawet ślady młodych, które szły z większym osobnikiem czy odciski łap z zachowanymi śladami łusek i pazurów. Niesamowite wrażenie robią też krople deszczu zachowane w skamielinie.
W drugiej sali zobaczycie ślady dinozaurów z okresu jurajskiego. W okresie jurajskim obszar Gór Świętokrzyskich zamieszkiwało wiele dinozaurów, między innymi drapieżne ceratozaury takie jak dilofozaur, celofyz, wczesne allozaury, duże roślinożerne zauropody oraz wczesne dinozaury ptasiomiedniczne, które później przekształciły się w stegozaury oraz dinozaury pancerne.
Na podstawie pozostawionych tropów naukowcy dokonali rekonstrukcji zwierząt, które żyły w regionie Gór Świętokrzyskich w okresach permu, triasu i jury. Naturalnej wielkości modele płazów i gadów zostały wykonane przez znaną artystkę Martę Szubert. Miary realizmu dopełniają foto-panoramy z wyobrażeniem środowiska naturalnego dla prezentowanych okazów oraz ścieżki dźwiękowe, pozwalające przenieść się odbiorcy o miliony lat w przeszłość.
Fabryka Samochodów Ciężarowych STAR
Niewątpliwie nazwa miejscowości Starachowice kojarzy wam się najbardziej z samochodami ciężarowymi marki Star. W muzeum można zobaczyć również parę okazów tych samochodów produkowanych w Starachowicach. Z racji tego, że produkcja samochodów STAR w 2006 roku ostatecznie się zakończyła, samochody znajdujące się w muzeum mają jeszcze większą wartość. Wśród eksponatów znajduje się Star 20 – pierwszy model, który był produkowany w latach 1948-57, Star 266R, który uczestniczył w X Rajdzie Paryż-Dakar, Star 660M2- replika jedynego polskiego papamobile okresu I Pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1979 roku, a także Star 200. Oprócz całych samochodów w muzeum znajdują się również części, podzespoły i prototypy, które nigdy nie zaczęły być seryjnie produkowane. W miejscu gdzie znajduje się maszyna parowa zobaczycie wiele silników samochodów marki Star, ponieważ cały samochód od początku do końca produkowany był w jednej fabryce, łącznie z silnikiem, czego w dzisiejszych czasach nie uświadczymy.
Poniżej vlog z tej wycieczki: